Etapowych wyścigów MTB jest w Polsce kilka i cieszą się one zasłużoną popularnością. Bike Adventure od lat walczy o należne mu w tej stawce miejsce – odbywał się już w Jeleniej Górze, Piechowicach, Dusznikach – Zdroju, wędrował po Kotlinie Jeleniogórskiej. Miał też kilkuletnią przerwę. Ostatnie lata osadziły go jednak trwale w rejonie Karkonoszy i Gór Izerskich. Te dwa górskie pasma w naturalny sposób podpowiadają organizatorom i zawodnikom rzecz dla dobrego wyścigu niezbędną: tu jest wasze wasze i nasze miejsce.
W tym roku baza zawodów przenosi się więc do Szklarskiej Poręby. Niczego nie ujmując poprzednim lokalizacjom – stąd jest po prostu w góry bliżej, a miejscowość i bardziej atrakcyjna i bardziej górska i bardziej sportowa. W sam raz na górską, kolarską przygodę. W sam raz na to aby tu zostać na dłużej.
Od początku idea rozgrywania tej etapówki była taka sama – codziennie wyruszamy z tego samego miejsca (bądź startu nieznacznie od tego miejsca oddalonego) i wracamy do bazy wyścigu (lub finiszujemy gdzieś w dogodnym miejscu, blisko centrum wydarzeń) Tak będzie i tym razem – miasteczko zawodów zlokalizowane będzie tuż obok dolnej stacji kolei na Szrenicę. Tam będzie biuro zawodów, serwis, odprawy techniczne, dekoracje. Tam będzie biło serce wyścigu – niezależnie od tego co będzie się działo na trasach, co będzie się działo wokół (wszak równolegle z Bike Adventure rusza też Bike Week – wielkie kilkudniowe święto MTB) i co będzie się działo w związku z wyścigiem w innych miejscach Szklarskiej Poręby. Powiedzmy sobie też otwarcie: Bike Adventure to nie to samo co Bike Maraton – mimo że organizator jest ten sam.
Bike Adventure to na pewno wyzwanie logistyczne i sportowe. Organizatorzy muszą zadbać o zaplecze kilkudniowej imprezy dla kilkuset osób, zabezpieczyć trasę, bezpiecznie i sprawnie wyprowadzać każdego dnia peleton z centrum miasta, zadbać o zawodników na trasach obu dystansów (mamy do wyboru rywalizację na krótszym FUN i dłuższym PRO) i po dojechaniu do mety, zaplanować rozmieszczenie bufetów i punktów odżywczych, zabezpieczyć służby ratownicze, zadbać o łączność, zaplecze, odpowiednią oprawę itd. Dla organizatorów to też przygoda i wyzwanie – silne opady deszczu, nagłe załamanie pogody, rozmyta ścieżka, powalone drzewa – to wszystko może sprawić, że w ostatniej chwili trasę trzeba będzie zmieniać i szukać nowych rozwiązań na kolejnym etapie. Pozostaje oczywiście – już bardziej po stronie zawodników – aspekt sportowy, który trochę jednak wykracza poza normalną rywalizację w zawodach. Dlugie wyścigi MTB, w tym oczywiście maratony, zawsze niosą ze sobą element ryzyka, przygody i stawiają przed uczestnikiem sporo znaków zapytania. Przez kilka godzin i kilkadziesiąt kilometrów – mimo pozornego towarzystwa rywali, mimo obecności punktów odżywczych i serwisowych – jesteś zdany/ zdana na siebie i swój rower. Na to co masz w płucach, w głowie i w nogach. I tak przez cztery dni.
Więcej szczegółów na http://bikeadventure.pl