Z wyników badań ruchu rowerowego w Warszawie przeprowadzonego przez Zielone Mazowsze wynika, że każdego dnia przez miasto przejeżdża od 50 do 80 tys. cyklistów.
Badanie trwało od 21 maja do 11 czerwca na 48 skrzyżowaniach w różnych punktach miasta. Skupiono się na godzinach szczytu: od 7 do 9 rano i od 15 do 19. Wyniki porównywano z badaniami z lat 2009 i 2012.
Przykład? Na ul. Odrowąża, w ciągu pięciu lat liczba rowerzystów wzrosła ponad trzy razy – z 50 do 173 na godzinę. Rekordowo dużo jest ich na ścieżce biegnącej z Pola Mokotowskiego w stronę ul. Banacha. Przed przejazdem przez ul. Żwirki i Wigury w ciągu jednej godziny po południu naliczono ich aż 665 (w obu kierunkach). Tędy jeździ dużo studentów pobliskich uczelni. To także dość wygodna trasa dla jadących z północnej części Mokotowa w stronę Ochoty i Woli. Spora część rowerzystów porusza się tam także rekreacyjnie w stronę Pola Mokotowskiego. Zachętą do jazdy tędy jest także dość dobra droga rowerowa.
Badanie pokazuje, że systematycznie rośnie udział ruchu rowerowego w codziennych miejskich podróżach: w ciągu dwóch ostatnich lat z 1,69 do 2,12 proc. (pozostali poruszają się samochodem lub komunikacją miejską). To oznacza – według szacunków ZTM – że liczba codziennych podróży na rowerze w ciepłych miesiącach waha sięmiędzy 200 a 250 tys. I każdego dnia takich przejazdów rowerzysta wykonuje więcej niż kierowca: zazwyczaj trzy lub cztery. Z tego wynika, że codziennie na rower wsiada ok. 80 tys. mieszkańców Warszawy. Wskaźnik 2,12 proc. to jednak wciąż niedużo w porównaniu z najbardziej zroweryzowanymi miastami za granicą. W Berlinie to 10 proc., a w miastach holenderskich czy duńskich nawet 30-40 proc.
– Żałuję, że badanie nie objęło godzin wieczornych. Szczególnie latem widać, że wtedy na rowerach jeździ jeszcze więcej osób – mówi Łukasz Puchalski, pełnomocnik rowerowy ratusza. Szacuje, że w niektórych porach dnia ruch rowerowy to nawet 3-4 proc. całego ruchu pasażerów w mieście. Według analizy Zielonego Mazowsza tak jest w godzinach szczytu np. w al. Prymasa Tysiąclecia (3,5 proc.) czy na Odrowąża (prawie 4 proc.).
W czasie badania sprawdzano także, czy rowerzyści jeżdżą ścieżkami, chodnikiem czy jezdnią. Przykładowo na Marszałkowskiej przy pl. Konstytucji 80 proc. cyklistów jechało ścieżką, ponad 10 proc. – chodnikiem i niecałe 10 proc. – jezdnią. Łukasz Puchalski zaznacza jednak, że w pewnych sytuacjach rowerzysta ma prawo poruszać się jezdnią, nawet jeśli obok prowadzi ścieżka. To możliwe, jeśli biegnie ona po drugiej stronie ulicy. Tak jest właśnie w rejonie pl. Konstytucji. Jadąc na rowerze od pl. Zbawiciela, trudno nam dotrzeć do ścieżki, która biegnie po zachodniej stronie Waryńskiego i Marszałkowskiej.
Okazuje się też, że cykliści boją się korzystać z niektórych pasów rowerowych. Tak jest np. na Tamce, która opada w dół po skarpie. Podczas badania aż 27 proc rowerzystów jechało chodnikiem, a nie pasem.
Ciekawe, jest także to, że wśród cyklistów przeważająmężczyźni: z liczenia wynika, że tylko jedną trzeciąstanowiły kobiety.
Trzymamy kciuki, żeby podobnie rozwijał się ruch rowerowy w innych miastach w Polsce.